INWESTOR
Pismo inwestycyjne


Stara-nowa biblioteka

Mieczysław T. Starkowski
Kiedy w 1829 r. hrabia Raczyński w ufundowanym przez siebie budynku otworzył bibliotekę publiczną, nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że już wkrótce po brzegi wypełni się ona zbiorami, a księgozbiór będzie trzeba podzielić pomiędzy pomniejsze filie. Już na początku XX wieku wspominano o potrzebie rozbudowy, jednak dopiero niemal sto lat później ogłoszono konkurs architektoniczny na projekt powiększenia gmachu.

Prawdopodobnie najtrudniejszym zadaniem, przed którym stanęli architekci, było osiągnięcie porozumienia pomiędzy istniejącym budynkiem a dobudowanym skrzydłem. Należało stąpać ostrożnie, pieczołowicie ważąc proporcje i dążąc do precyzyjnego określenia środka ciężkości. Tak patrzeć może na całe zdarzenie laik, zaś Marek Moskal, jeden z twórców projektu, członek zespołu JEMS Architekci, pytany o to, jak pogodzono „stare” i „nowe” wprost mówi – Nie musieliśmy rozstrzygać tego dylematu, ponieważ absolutnie najważniejszą sprawą w naszej pracy było to, że prawdziwa biblioteka już istniała. Zabytkowy budynek Biblioteki Raczyńskich jest przecież wspaniałym, reprezentacyjnym XIX-wiecznym gmachem publicznym stojącym frontem do placu Wolności w Poznaniu. Stał się on jednym z symboli Poznania, a poza tym jest zwyczajnie przepięknym zabytkowym obiektem i dominantą na tym placu.

Podporządkowane historii
Podejście do tematu było tu więc bezkompromisowe – nie pozwolono na dominację nowego gmachu (ba! złożono ukłon w stronę historii, kontynuując przy tym podjęte przed dekadami założenia), sprawiono zaś, że oba segmenty ze sobą współgrają; zachowano spójność, stworzono jeden obiekt zamiast dwóch. – Naszym zadaniem było dobudowanie do tego budynku kilkakrotnie większej kubatury. Punkt wyjścia był taki, że mając pełną świadomość architektonicznego znaczenia tego gmachu, po prostu nie próbowaliśmy go zdominować. On zobowiązywał. A to co miało powstać, powinno być dla niego tłem – tłumaczy architekt. – W pracy konkursowej stawialiśmy sprawę jasno: stara biblioteka pozostaje biblioteką, stary gmach jest najważniejszy, główne wejście do nowej części będzie prowadzić tak jak dotychczas z placu Wolności poprzez stary gmach, struktura nowej rozbudowy jest podporządkowana i wyprowadzona ze starej – to były nasze podstawowe założenia. Chcieliśmy zachować hierarchię budynków. I to niezależnie od tego, że kubatura nowego jest kilka razy większa – opowiada Marek Moskal.

Na czterech filarach
Należy zaznaczyć, że jednocześnie postanowiono stworzyć możliwie dużą, otwartą przestrzeń czytelni, których nie ograniczają zaakcentowane pionowe elementy. Jedynym mocnym punktem są tu cztery symetrycznie ułożone klatki schodowe. Wewnątrz wszystkich pomieszczeń dokonano renowacji podłóg drewniantch, którą wykonała firma Parkiety Kraków Tomasz Fudalej Priorytetem było zapewnienie dostępu do naturalnego światła, czemu podyktowano m.in. architekturę sufitu. Zamontowano świetliki, zrezygnowano z instalacji technicznych, system wentylacyjny poprowadzono w podłodze i ścianach, a punkty oświetleniowe zamontowano w regałach. Ponadto postawiono na transparentność, czytelnie są oddzielone za pomocą przeziernych przegród, co jednocześnie pozwala na połączenie z gmachem zabytkowej biblioteki, jak i otwiera wnętrze na otoczenie. Wszystko wydaje się więc odbywać na jednej, wspólnej przestrzeni – ściany zamiast dzielić, łączą, a zieleń wydaje się przenikać do środka.

Jak wielokrotnie podkreślali twórcy, w projekcie biblioteki starali się oddać swego rodzaju dwoistość obiektu. Pod uwagę wzięto jednocześnie potrzebę ochrony cennych zbiorów, jak i stworzenia optymalnych warunków do pracy bibliotekarzy oraz miejsca przyjaznego czytelnikom. Wewnątrz zastosowano listwy sufitowe nadające niepowtarzalny charakter wnętrzom. Najniższe kondygnacje przeznaczono na funkcje ogólnodostępne, m.in. bibliotekę dla dzieci, salę wystawową, herbaciarnię, wypożyczalnie, czytelnie, zaś magazyny z milionem woluminów zlokalizowano na najwyższych. Aby uzyskać odpowiedni mikroklimat dla przechowywania zbiorów, zastosowano systemy grzewczo-chłodzącego stropu. Zaplanowanie sekcji zbiorów w najwyższej części budynku sprawiło, że w zasadzie cały gmach stanął na czterech filarach – klatkach schodowych. Strop musiał bowiem przenieść ogromne obciążenie: aż 1000 kg na mkw.

Twórcy wzniesionej w XIX wieku biblioteki prawdopodobnie inspirowali się rysunkiem klasycystycznej elewacji paryskiego Luwru. Z kolei autorzy nowej koncepcji, JEMS Architekci, sprawili, że dobudowana bryła stała się swego rodzaju tłem dla zabytkowego budynku. Prosta forma przeszklonego prostopadłościanu z betonowymi filarami, mimo iż jest bardzo nowoczesna, jednocześnie koresponduje ze starym skrzydłem biblioteki.

Rozbudowa gmachu Biblioteki Raczyńskich opierała się na projekcie z 2003 r., który realizacji doczekał się dopiero 10 lat później. Warto tu przytoczyć słowa Grzegorza Piątka, krytyka, który o polskiej architekturze pisał: cykle architektonicznej mody są coraz krótsze, a dzisiejsza rewelacja może się za kilka lat okazać wstydliwym starociem – ale już w następnym zdaniu wymienił projekt JEMS jako ten, któremu odłożenie do szuflady zupełnie nie zaszkodziło. Niektóre koncepcje po dziesięcioletnim leżakowaniu mogłyby zdradzić swoją nie-ponadczasowość, w tym przypadku zaś tym wyraziściej widać osiągnięcie założeń, czyli spojenie dwóch porządków historycznych.